Zbieranie złomu z chwilą wejścia Polski do Unii Europejskiej, a i w późniejszym, ostudzonym nieco zapale, okresie, stało się dla wielu ludzi intratnym interesem. Z ogromnej ilości dzikich, leśnych i podmiejskich wysypisk śmieci, od których w kraju aż się roiło, poznikały przerdzewiałe blachy, pogięte felgi, czy stare siatki ogrodzeniowe, na które przedtem nikt nie zwracał uwagi, prócz tych, którzy psioczyli na śmieciarzy niszczących środowisko naturalne.
Po wsiach i miasteczkach rozjeżdżały się ciężarówki z chętnymi do zabrania z podwórek niepotrzebnego żelastwa i w gruncie rzeczy, cała ta działalność przyczyniła się do wzbogacenia wielu ludzi, a przy tym posprzątania nieco zagraconych podwórek. Bardziej zaangażowani w przedsięwzięcie mieli nawet ze sobą rotatory do złomu lub przystawka odbioru mocy, które znacznie ułatwiały załadunek i rozładunek surowca, szczególnie rzeczy ciężkich albo zakończonych ostrymi krawędziami i przez to niebezpiecznych dla zdrowia. Dziś zresztą także są używane, a bez ich udziału nie poradziłaby sobie żadna, nawet najmniejsza firma, zajmująca się skupem złomu.
Urządzenie to oparte jest o ciśnienie płynów i działa na identycznej zasadzie, jak hydraulika siłowa do ciągnika siodłowego, których setki podróżują po naszych drogach, holując naczepy z towarem. Bez niej, obecnie na ziemi nie działa praktycznie nic.
Bez niej i bez elektryczności. Potęga ciśnienia, zawarta w zagęszczonych płynach, pomaga unosić ciężary, drążyć tunele, rozkuwać drogi i kopać rozległe stawy. Bez niej nie byłoby żwiru, bo nikt by nie zdołał wykopać go ręcznie tyle, aby sprostać zapotrzebowaniom, a pompy nie poruszyłyby turbin elektrowni ani wielkich, oceanicznych statków. Na drogach zaś zapanowałby chaos, gdyż wszystkie hamulce, chociaż nazywamy niektóre tarczowymi, są w rzeczywistości oparte o identyczną zasadę.